[Savanah Spencer]

trzeba przyspieszyc wiec..
Przyjechali do domku i spędzili dośc upojnie reszte nocy co potem odsypiali nastepnefo dnia do poludnia pewnie. Posiedzili jeszcze ze 2 dni by sobie na nartach pojeździc i wykorzystac ten mini urlop we dwoje a potem wrcili do domu
/i jak chcesz ot mozesz zaczac nowa gre juz z nowa data marcowa

[Joel Goran]

Wsiedli do samolotu i lecieli dużo rozmawiając a gdy wylądowali to przyjechali takdowka domku który sobie wynajęli.... nie bi boga zami ale wyszlo to taniej niż hotel czy apartament na kilka dni
- zaparz nam kawkę a ja dołożę drewna fo kominka i sprawdzę jak z jego zapasem... no bomoze będzie trzeba troche porąbać

[Savanah Spencer]

-jasne...ogarnijmy to a potem sie rozpakujemy.. - powiedziala i poszła do kuchni.Wstawila wode i przygotowala kubki z kawa..pewnie po drodze tam wstapili do sklepu i kupili kilka jakis najpotrzebniejszych rzeczy do jedzenia by mieli na jakies sniadania i kolacje bo obiady to raczej ebda chozic do knajpy bo nie po to rpzyjechali wypoczac by gotowac

[Joel Goran]

No jak sie okazało musiał narabac troche pueńkow, eiec pewnie slyszala to całe trzaskanie... rozwalił z 5 pienkow na drobniejsze kawałki a potem wziął przeniósł sporo takich kawałków fo środka... ułożył je kolo kominka a ze 3 grube kawałki wsunal fo środka by mogly się tam powoli palić...
- o ogień zadbałem- powiedział i sie tam wyrozbieral... na koszulkę narzucił jskas kraciasta flanele i siedli wygodnie blisko kominka na podłodze opierając się plecami o jakąś kanapę

[Savanah Spencer]

Ona juz przyszła z kawkami wiec tma na jkims malym stoliku je postawila i sobie diala kolo niego.
-Eh...kurcze..kiedy ostatnio tka wyjezdzlaismy?To co?masz tu obcykane co gdzie i jak czy jak? -zapytala

[Joel Goran]

- we dwójkę to chyba jest nasz początek... ale zadbamy by sobie wypoczywaj w fajnych miejscach - no bo nie wyjeżdżali jeszcze nigdzie s przy jej pracy to niełatwe. No a te lata temu chyba byli mlodzi i woleli imprezy niż wyjazdy
- nie wiem co i jak i jak... chyba rozkminimy te niewiadome razem

[Savanah Spencer]

-Yhm..czyli nie byłes w Aspen..okey..fajnie.Przynajmniej razem sobie poodkrywamy uroki kurortu - usmiecnela sie.Cmoknela go i napila kawki.
Ej oni tu maja jaki miesiac? Dalej koneic sierpnia.?

[Joel Goran]

Tu chyba sa nadal wakacje.niewazna pogoda, bo pewnie w fomu chcą mieć ciepło aby się nie ubieramy jakoś mega ciepło
- tak poodkrywamy sobie wszystkie szlaki - powiedział i miał taka ochotę na kawe ze swoją wypił dosłownie na dwa razy...
- jak podoba Vi się Domek??

[Savanah Spencer]

haha ona swoja pila nieco dłuzej xD
-No fjany..fajne klimaty..choc mysle ze fajny klimet to opiero by tu byl zimą..wiec moze siebe to jzu tma zarezerwujemy?Jak wrocimy..nie wiem..albo smai..albo moze z kims? - zapytala

[Joel Goran]

- zima bywa tu zimno ale kominek jest skuteczniejszym dodatkiem przy mrozach... - uśmiechnął die
- klimat i powietrze wtedy bardziej odczuwalne są - kiwnął głową
- ale owszem wybierzemy się tutaj zima... może uda się wyciągnąć Erice i Jamesa

[Savanah Spencer]

-No domyslam sie ale..no przynajmniej fjany klimat.. wieki nie jezdzilam na nartach wiec wiec mozna by se co nieco przypomniec - powiedziala miło.
-No fjanie by bylo..ale to temat na poxniej - powiedzial.W snesie no blizej zimy itp.Dopila kawke i odlozyla kubek.Pocałowała go soebie długo i czule

[Joel Goran]

No on kawy juz niemiał to i kubka też nie miał
- Przyjedziemy tutaj w sezonie lub w okolicach sezonu i bedziemy szusować na nartach ile sie tylko da - powiedział a potem odwzajemnił pocałunek
- marzy mi sie intensywny sex przy kominku, dasz rade spełnić to moje marzenie??

[Savanah Spencer]

-super... już się nie mogę doczekać- powiedziala Nat.
- hmm...oj coś skromne i nie wyszukane ma te marzenia-zaxhichotala...
-ale myślę że da się to załatwić- dodala i wpadła mu na koła A okrakiem wpisując się w jego usta.po cheili zdjęła z siebie bluzkę i znów to calowala

[Joel Goran]

- mamy zatem plany na zimę... zamówimy sobie ten domek... - uśmiechnął się
- sprawdzimy kazde łóżko by wiedzieć ktora sypialnie wybieramy podczas wyjazdu z callahanami - no bo kiedyś muszą razem dobie wyjechać....
- Skarbie, ma. Wiele marzeń także kilka przyziemnych- uśmiechnął się i tez pozbył się góry swojego ubioru
- przyznaj, ze tez chciałaś to zrobić tutaj

[Savanah Spencer]

ZAsmiala sie.
-No tak..ale seiro?Sypialnia jak sypialnie..nie wymyslaj - dodala weoslo.ja nie wem czy Callahany wyjada jak Erica w ciazy wiec..kto ich tam wie lol
Spojrzała na niego..na kominek..
-Jasne ze tak..standard..i nastrój wiec..działamy Panie Hood - powiedziala i przygryzął jego warge