[Savanah Spencer]

-Mozna isc sie przejsc..teraz fajna juz temperatura na dworze nie ma tkaich upalów - powiedzial Ian i poprsil o rachunek, ktory oplacil.
-Tance?Ales wyymyslila.. - zasmial sie.
-Mozna na plaze..tam w barze ejszcze jakiegos drina wypic - dodal.
I poszli

[Emily Johnson]

Przyszli sobie z Bastianem tutajj spacerkiem, zajęli wolny stolik i przeglądali kartę..
-Kurde tutaj to chyba wszystko jest super.. - zaśmiała się.

[Sebastian Johnson]

-no to zamawiaj wszystko -powiedział i zaczął przeglądać kartę z daniami
-lubisz te Indyjskie jedzenie ?-spytał, dawno go tu nie było , w sumie rzadko chodził ostatnimi czasy gdzieś na jedzenie , stołował się zazwyczaj w domu, albo gdzieś bliżej pracy

[Nathaniel Herondale]

Nate wiec przywiózł Lize do LI.
-Mam nadzieje, że lubisz kuchnie indyjska?jak nie to mozmey jechac gdzies indziej..tylko powiedz gdzie.. - dodal zanim jeszcze wysiedli jak zaparkowal przed restauracja

[Liza Herrera]

-Bardzo lubię.. więc chętnie tutaj zjem...- uśmiechnęła się. Wysiadła z auta, wzięła za sobą tylko torebkę.. poczekała na niego i weszli razem do środka. Skierowali się do pustego stolika..
Usiadła, gdy kelner odsunął jej krzesło..
-To jest knajpka z klasą...- powiedziała wesoło.

[Nathaniel Herondale]

-mówisz? Masteonym razem ja ci krzesło odsune...też mam klasę- zasmial się puszczając jej oczko. Wzięli menu.
- coś szczególnie polecasz? Jestem tu dopiero chyba 2 czy 3 raz - dodał.

[Liza Herrera]

Zaśmiała się.. nie miała wątpliwości że on miał klasę.. ale No. Kelner był szybszy akurat..
-Butter chicken, albo weganskie curry.. są obłędne...- powiedziała do niego miło.
-Mozemy zamówić oba.. to sobie zjemy je na pół...- zaproponowała. Ona wiele nie zje, więc jemu i tak większość zostanie.
-Jak Ci się podoba w mieście? Oswoiłeś się już? - zapytała miło jak już wybrali i zamówili sobie jakieś winko..

[Nathaniel Herondale]

-Dobra.. skoro tak mówisz zdaję się na ciebie.. - odłożył menu.on tam wszysrko w sumie praktycznie zje.malo chyba rzeczy nie lubił.
-noo telchr..ale chyba ejsscze dużo przede mną do zobaczenia - powiedzial. Vo on tu pewnie z z ile...ok 3 miechów można uznać...

[Liza Herrera]

Uśmiechnęła się do niego..
-Ja Cię do złego nie namawiam.. nie martw się.. jak vi nie zasmakuje to co innego sobie weźmiesz...- powiedziała miło.
-Pewnie tak...- uśmiechnęła się.
-Znalazles już sobie jakiś nowych znajomych? Lub znajome? - zapytała szczerząc się.

[Nathaniel Herondale]

-Nie no spokojnie...nic się nie boj..będzie dobre - powiedział miło.
-aaa no kogoś się tam poznali..ale..jutro się mam spotkać z jedną łaska.. znamy się jakiś czas ale tylko z sieci.. - powiedzial.dostali winko więc się napil

[Liza Herrera]

-Ooo proszę.. - uśmiechnęła się do niego..
-Laska z sieci.. teraz to się stało jeszcze bardziej popularne... - powiedziała wesoło.
-Wiec.. może najwyższa pora się z nią spotkać? - zapytała miło. Dostali swoje jedzonko, więc sobie ponakladali na talerze i zabrali się za jedzenie..
-Yhm.. idealne curry...- uśmiechnęła się.

[Nathaniel Herondale]

-Oj popularne czy nie... poznaliśmy się w związku z pracą ale potem już było prywatnie.wiex tak..jutro się z nią umówiłem.. jest stąd... choć ona jesscze nie wiem że się tu przeprowadziłem - dodał z uśmiechem I próbował jedzenia jak dostali.
-hm..nooo.... dobre.... mialas racje..na pewno nie raz jeszcze to zjem - dodał Nate.
-Ale spokojnie moja droga... ty jesteś numerów unosi- zasmial się I puscil jej oczko.

[Liza Herrera]

-Ooo proszę.. no to fajnie.. brzmi jak początek opowieści dla waszych wnuków.. - wyszczerzyła się. Ona mu życzyła jak najlepiej.
-Ciesze się że smakuje.. spróbuj tego drugiego.. - powiedziała miło.
Zaśmiała się.
-I know! - zaśmiała się. Puściła mu oczko. Wcale tego od niego nie wymagała. Zaprzyjaźnili się przez ten czas i w sumie chciała dla niego jak najlepiej.

[Nathaniel Herondale]

-Ej , ej..nie zapedzaj sie az tak..jekie wnuki - Nate rozesmial sie.
-Do dzieci mi aleko a ty juz tu o wnikach - dodal rozbawiony.
-Ok.. - przysunal siebie nieco blzje jej talerz by stbowac jej dania.Smakowal chwile.
-Yhm....no tez całkie całkiemniezłe...nooo - powiedzial kiwaja glowa.
-Noo wiec dzis ty jutro Jade...i tak to sie kreci - puscil jej oczko.
-A co u ciebie?jakis ciekawy ktos nowy na horyzoncie?A moze stary?

[Liza Herrera]

Zaśmiała się.
-Oj tak się mówi.. nie martw się.. - powiedziała do niego wesoło.
-Niemniej jednak mój drogi.. czas nas już trochę goni.. więc wiesz...- wytknęła mu język.
-No widzisz.. idealna miejscówka na randkę, dobre jedzonko, klimacik, dobry alkohol...- napiła się winka.
-Aha taki z Ciebie cwaniak, no dobrze...- zaśmiała sie.
-Ahhh, jest taki jeden.. ale ma żonę.. - wyszczerzyła się.. -Wiec.. spędzamy mile chwile razem.. ale nie wrócę tej znajomości nic dobrego.. - powiedziała..